"Co mi da ciepły wiatr?"


     Ciepły wiatr, powili zachodzące słońce, grupa maluszków, która przerywa swoją zabawę na ulicy, aby się do nas uśmiechnąć i nam pomachać, radosna gromada śpiewających i tańczących chłopców w Ciloto - tak właśnie powitało nas Makululu.  









Co to właściwie jest Makululu i Ciloto?

    Jeszcze przed wyjazdem rodzina i znajomi dopytywali, gdzie jadę, jak nazywa się ta miejscowość, co to za miejsce, co się tam znajduje? Uśmiechali się, gdy słyszeli „Makululu”, próbowali powtarzać nazwę. Makululu to dzielnica Kabwe - miasta położonego w centralnej prowincji Zambii. Jest to jedna z biedniejszych dzielnic na terenie całej Afryki. Krajobraz tej dzielnicy nieco różni się od tego  w centrum miasta. Nierówne pomarańczowo piaszczyste drogi, niewielkie domy zbudowane z cegły jeden przy drugim, tylko nieliczne ogrodzone są słomianymi płotami, kobiety gotujące na palenisku przed domem, małe "sklepiki" najczęściej w postaci stołu, na którym leżą pomidory, fasola oraz wszystko co można sprzedać aby choć trochę zarobić. Dzieci bawiące się tym, co akurat znalazły na ziemi spoglądają na nas z uśmiechem, nieśmiało machają, zdarza się, że poproszą o „one coin”.





    

To właśnie tu, w Makululu znajduję się Ciloto. To miejsce założone przez Salezjanów, gdzie mieści się „Don Bosco Makululu Children’s Home”, szkoła podstawowa, techniczna szkoła średnia oraz oratorium. W domu mieszkają chłopcy, którzy porzuceni
i wykluczeni przez rodzinę zmuszeni byli żyć na ulicy, chłopcy pochodzący z rodzin dysfunkcyjnych, w których nie funkcjonuje pojęcie miłości i
bezpieczeństwa dziecka. „Don Bosco Makululu Children’s Home” to schronie, to dom, w którym chłopcy nie martwią się o jedzenie, mają zapewnioną edukację co daje im ogromną szansę na lepszą przyszłość.

Zanim to miejsce zostało wybudowane w całości mieszkańcy znając historię i działania jakie czynił dla młodzieży św. Jan Bosko nazywali je „Ciloto” czyli sen, marzenie. Nazwę wybrali idealnie! Bo właśnie tu chłopcy mogą bezpiecznie spędzać noce w ciepłych łóżkach zamiast na pełnej niebezpieczeństwa ulicy, mają szansę być dziećmi, bawić się, uczyć, rozwijać i marzyć o prostych rzeczach, jak i o swojej przyszłości. 


A jaka jest moja misja?

    A ja? Co robię w tym małym wielkim męskim świecie? Spełniam moje misyjne marzenia. Ciloto to także teraz mój dom i moja rodzina. Jestem tu już miesiąc, czas biegnie niesamowicie szybko. Poznaję chłopców, zakątki dzielnicy i miasta, staram się zrozumieć tutejszą kulturę oraz zachowania z niej wynikające. Chłopcy z chęcią uczą nas słów w ich ojczystym języku bemba. Sprawdzają naszą pamięć, śmieją się, gdy przekręcimy wymowę lub gdy zamiast słowa oznaczającego buty powiemy słowo oznaczające kąpiel. Opowiadają
o swoim kraju, chętnie pokazują na mapie, gdzie znajduję się dana prowincja, wymieniają po kolei prezydentów Zambii. Pytają też kto jest prezydentem Polski, ile lat trzeba mieć, żeby oddać głos w naszym kraju. Są bardzo ciekawi świata, często słyszę „Ba Gosia, teach me!”.

    Jestem tu by towarzyszyć tym młodym chłopcom: pomagać przy nauce czytania, pisania, liczenia, rysowania, malowania, tworzenia czegoś z niczego. Tańczymy, gramy w siatkówkę, piłkę nożną, piłkarzyki. Razem pierzemy ubrania, łatamy dziury. Niektórzy chłopcy zaczęli mówić do mnie „mamo”.  To chyba najlepsze zdefiniowanie mojej misji, bycie chociaż
w niewielkim stopniu mamą, dla dzieci którzy tak jej potrzebują…

"Dziki wiatr budzi strach i marzenie..."

    Z nazwą mojego bloga było podobnie jak z nazwą "Ciloto", powstała zanim jeszcze wyjechałam na misję, ale i w tym przypadku wiem, że nie jest ona przypadkowa. Gdy wyszłam z lotniska w Lusace - stolicy Zambii jako pierwszy przywitał mnie właśnie wiatr. "Impepo" oznaczający w bemba wiatr towarzyszy mi w Makululu nie tylko dosłownie. Wraz z powiewem wiatru dającym wytchnienie w gorący dzień, którego w Ciloto nie brakuję przychodzi radość, zachwyt, refleksja. Przede mną jeszcze długa misyjna droga. "Co mi da ciepły wiatr? Co zabierze?" zastanawiam się słuchając piosenki...





 

      


Komentarze

Popularne posty